Dla Państwa na Sylwestra.
Jeśli nie będziecie przy tym tańczyć, tylko wsłuchacie się w teksty, to uderzy Was zapewne ich konserwatyzm, uległość wobec mężczyzn (utwór "Tak chciałabym Twoją żoną być"). Dziś nikt by już tak nie śpiewał, a nawet nie próbował. Z drugiej strony, nie przypominam sobie aby w polskiej piosence pojawiła się tematyka lesbijska, nawet w tak niejasnej, eskapistycznej formie jak "Julia i ja". Okładka kiepska, ale płyta ambitna i, co tu gadać, udana.
This New Year's Eve dig "Shades of Loneliness", the ambitious double monster from Poland's best songbird turned disco diva turned gay icon. No, she's straight, in spite of the oblique lesbian escapism channeled in the gorgeous song "Julia and I". Even more, the lyrics here make for some kind of backlash against the 70s hedonism, especially the conservative (even submissive) song no. 7 "I Want So Bad to Be Your Wife Right Now": "I've gotten tired of being single/had enough of Women's Lib". There's a fair share of covers here, including "Da Ya Think I'm Sexy" dubbed "Boredom"! Also, note the orchestral arrangements, usual at the time in Polish pop music. Where have they gone?
piątek, 31 grudnia 2010
piątek, 24 grudnia 2010
Mazzoll & Arhythmic Perfection - "A", 1995
To była jedna z niewielu płyt jazzowych, jakich we wspomnianych latach 90. słuchałem. Choć trudno nazwać te muzykę po prostu jazzem. Wtedy nurt yassowy wydawał mi się rewelacją, teraz, jak posłuchałem choćby trochę Mingusa, już nie, ale ta płyta - nagrana przez Mazola z towarzyszeniem bydgoskich all stars - to chyba najlepsze, co po nim pozostało. Byliśmy wtedy 15 lat młodsi, głupsi i piękniejsi.
"Yass" was the name of a very specific style in Polish underground of the 1990s: it combined jazz setting and timing, rock ethics and punk approach. Not too dissimilar to what Charles Mingus did some time earlier; yet this genre-defining 1994 recording from the revered club "Mozg" in Bydgoszcz is an instant classic (and an elusive one, since there have been no reissues since then). Grab it and dig it.
"Yass" was the name of a very specific style in Polish underground of the 1990s: it combined jazz setting and timing, rock ethics and punk approach. Not too dissimilar to what Charles Mingus did some time earlier; yet this genre-defining 1994 recording from the revered club "Mozg" in Bydgoszcz is an instant classic (and an elusive one, since there have been no reissues since then). Grab it and dig it.
Etykiety:
avant-garde,
jazz,
maybe not genius but really really great,
Polish,
rock
środa, 22 grudnia 2010
Kolejny ohydny dowcip
- Skup się. Przypomnij sobie. Był generałem czy nie był? Był kurka generałem czy nie? (powtarzać przez 8 miesięcy)
wtorek, 21 grudnia 2010
Bronisław Duży & Jorgos Skolias - "Do It", 1997
W latach 90. jazzu już nie słuchałem i nawet twierdziłem, że go nie lubię. Zrobiła to się wtedy taka muzyka ludzi w eleganckich koszulach, a ja, wieczny student, klepałem bidę - notorycznie lądowałem poniżej pierwszego progu podatkowego, a raz czy dwa nawet się zdarzyło, że nie miałem obowiązku wypełniania (bardzo wówczas skomplikowanego) formularza PIT, wiecie co to znaczy. No i właśnie to jest jedna z płyt, które mnie w tamtych czasach ominęły i dopiero niedawno poznałem tę kapitalną muzę zaaranżowaną na wokal i puzon (no, jeszcze drobne perkusjonalia) będącą dziełem dwóch muzyków, których przecież doskonale kojarzyłem z poprzedniej dekady. Pełne brzmienie bez żadnych nakładek. Pychota: mp3, FLAC cz. 1, FLAC cz. 2.
One can pretty easily imagine an album made solely by a singer and a trombone player being nothing but an hour of goose farts. These two Polish jazz heroes perfectly avoided that trap and made just one goddamn groovey and enjoyable piece of record. Shame it didn't make it to vinyl: mp3, FLAC pt. 1, FLAC pt. 2.
One can pretty easily imagine an album made solely by a singer and a trombone player being nothing but an hour of goose farts. These two Polish jazz heroes perfectly avoided that trap and made just one goddamn groovey and enjoyable piece of record. Shame it didn't make it to vinyl: mp3, FLAC pt. 1, FLAC pt. 2.
środa, 15 grudnia 2010
Eugeniusz Bodo
Największe przeboje "zimnego drania"; składanka, która była w Wyborczej jakiś czas temu. Raczej inne numery niż tutaj. Pamiętacie film "Piętro wyżej"? Były w nim trzy piosenki: przewijająca się przez cały czas "Dzisiaj ta i jutro ta" i jeszcze dwie pioseneczki - wypełniacze, które nie były szykowane na przebój. Tej głównej piosenki to dzisiaj nikt nie pamięta, a wypełniacze mamy na tej płycie pod numerami 1 i 3.
Tematyka utworów, co tu dużo gadać, bliska mojemu sercu, zwłaszcza kompozycja nr 8:
1. Sex appeal
2. Już taki jestem zimny drań/I'm Such a Mean and Cold-Hearted Guy
3. Umówiłem się z nią na dziewiątą/ I Am Meeting Her Tonight at Nine
4. Baby, ach te baby/ Gals, Gals, Gals
5. Okey/O'kay
6. Tylko z tobą i dla ciebie/Only with You, Only for You
7. Zrób to tak/ Do It So
8. Najcudowniejsze nóżki/Her Legs Are Just So Gorgeous
9. Tyle miłości/Whole Lotta Love
10. Ach śpij, kochanie/O Sleep, My Darling (+Adolf Dymsza)
2. Już taki jestem zimny drań/I'm Such a Mean and Cold-Hearted Guy
3. Umówiłem się z nią na dziewiątą/ I Am Meeting Her Tonight at Nine
4. Baby, ach te baby/ Gals, Gals, Gals
5. Okey/O'kay
6. Tylko z tobą i dla ciebie/Only with You, Only for You
7. Zrób to tak/ Do It So
8. Najcudowniejsze nóżki/Her Legs Are Just So Gorgeous
9. Tyle miłości/Whole Lotta Love
10. Ach śpij, kochanie/O Sleep, My Darling (+Adolf Dymsza)
A best-of of the pre-war Poland's #1 entertainer (in the pic above - the one on the right). Unlike my previous post on him, this one features some of his genuinely greatest hits and at the same time cornerstones for Polish popular culture, including Sex Appeal famously sung in-drag. Dig it.
sobota, 27 listopada 2010
Exodus - "The Most Beautiful Day", 1980
A to jest z kolei najstarsza płyta, jaką mam. Co parę lat wyciągam, słucham i stwierdzam, że wciąż świetne (zwłaszcza "Złoty promień słońca"). To jeden z tych nielicznych przypadków, kiedy to wtórność granej muzyki nie przeszkadza w jej wysokiej ocenie. A co grają, jakby ktoś nie wiedział? Rocka progresywnego.
Totally cool prog-rock (in the vein of Yes) from the turn of decades, those decades. If you can get your ears beyond the flat production, esp tinny drums and annoying synth farts, you'll find yourself flying up through the roof. Track 3 - guaranteed to blow your postpunk mind. I have known this all my life, so it took some-blogging-body else to notice that the singer manages to sing in a high pitched voice without sounding a bit like Jon Anderson. And the leader/guitarist has become one of the key figures of Polish music industry since then (the president of Sony Music Poland or so). Dig it people.
Totally cool prog-rock (in the vein of Yes) from the turn of decades, those decades. If you can get your ears beyond the flat production, esp tinny drums and annoying synth farts, you'll find yourself flying up through the roof. Track 3 - guaranteed to blow your postpunk mind. I have known this all my life, so it took some-blogging-body else to notice that the singer manages to sing in a high pitched voice without sounding a bit like Jon Anderson. And the leader/guitarist has become one of the key figures of Polish music industry since then (the president of Sony Music Poland or so). Dig it people.
piątek, 19 listopada 2010
Parafrazując Marka Raczkowskiego, "Droga Redakcjo! Mamy już tego dosyć. Ostatnio wszędzie nic, tylko Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans, Swans...". No tak, ale chyba już nikt nie pamięta, że kiedy Gira rozwiązywał Swansów w 1997 roku, to ogłaszał, że teraz będzie grał piosenki jako Pleasure Seekers i różne inne dźwięki jako The Bodylovers. Płyta tego drugiego projektu to się nawet jako pierwsza ukazała, ale zaraz Michael G. go porzucił, a wszyscy zapomnieli. Jest to fajna płyta, w stylu Soundtracks For The Blind, najsłabszy jest z niej sam początek (jakiś taki anemiczny) i sam koniec (no bo koniec). Mediafire albo MultiUpload albo MirrorCreator, sie Panie częstują.
Michael Gira's first, abandoned and forgotten, post-Swans project. And it seemed he was so much into that one. A likeable record, in spite of its pallid beginning and the abrupt ending - I wish it carried on for some time more. Links of your choice: Mediafire or MultiUpload or MirrorCreator.
czwartek, 18 listopada 2010
Sławomir Kulpowicz + Czesław Niemen - "Samarpan" (1987)
Balsam dla duszy, proszę Państwa. Nikt wtedy w Polsce tak nie grał, teraz też nie. Jedna z najlepszych na świecie płyt z fuzją muzyki hinduskiej i jazzu. Później było już dużo słabiej (płyty "Sadhana", "East Side Story", "Kali Yuga"). Proszę się częstować: tymczasowy link ale niech tam
One of the best ever jazz/Indian crossover records was cut in Poland in 1987 by top jazz pianist Slawomir Kulpowicz, who since then turned towards listless new age muzak. This music though, completed with aid from - among others - bassiste extraordinaire Witold Szczurek, Raga Sangit's leader/tabla player Jerzy Pomianowski, and Polish rock music stalwart Czeslaw Niemen on vocals, sings in a most blissful, soaring and vibrant voice all the way through. No other way than dig it: this link will have to do for the time being
Ohydny dowcip
- Co pan sądzi o Pawle Poncyljuszu?
- Naprawdę, proszę mnie nie pytać o to, jakie mam dzisiaj majtki.
poniedziałek, 1 listopada 2010
Rewizyta: Helmut Nadolski, Iga Cembrzyńska, Sesja 72 - "Cztery dialogi z sumieniem"
W komentarzu do posta z poprzednią wersją poinformowano mnie, że nawet sami artyści nie mają tej płyty. Cieszmy się (he he) tym co mamy - oto to samo co poprzednio, tylko trochę oczyszczone z klików. Jak ktoś lubi muzykę a nie lubi trzasków, to polecam. Mediafire, 64 Mb. (przepraszam Jarosława Kaczyńskiego, że przez ostatni rok nie używałem Mediafire tylko jakieś badziewne multi-serwery, które i tak gubią pliki)
Anonymous commenter under the previous post revealed that even the performers of this album do not own a single copy of it, so get a cleaner version of this super rarity and hope for a re-release in 2047.
Anonymous commenter under the previous post revealed that even the performers of this album do not own a single copy of it, so get a cleaner version of this super rarity and hope for a re-release in 2047.
Etykiety:
avant-garde,
chanson,
contemporary classical,
jazz,
most likely never to be reissued,
Polish,
vinyl
piątek, 29 października 2010
Porter Band - "Helicopters", 1980
Jako, że w tym tygodniu obchodzę 40. urodziny, oto kolejny z postów bardziej emocjonalnych niż zwykle. To była pierwsza duża płyta, jaką kupiłem. To znaczy - może nie pierwsza, bo muzyką się interesowałem już wcześniej, ale w czwartej klasie już zacząłem na serio słuchać rocka. 30 lat temu się zaczęło i tak samo trwa do dzisiaj. Jak doszło do tego, że kupiłem tę płytę, przeczytacie tutaj, a dziś tylko muzyka, oczywiście nie z winyla, bo kompakt też sobie jakiś czas temu nabyłem. Cały czas płyta jest tak samo zarąbista, tylko że teraz najbardziej mi się podoba numer, na którym wtedy rzadko kładłem igłę - "Life". Słuchajcie i się cieszcie.
If you ask a Pole born between circa 1965 and 1970 about when, why and how they got into rawk music, chances are they'll point at this record. John Porter was/is a Welshman, who in the mid-70s came to Poland by accident and, captivated by the beauty of Polish ladies, decided to settle here for good. Soon he became part of the freak/hippie scene, yet near the end of the decade he headed towards something new and joined forces with a duo of future-minded psychedelic veterans - guitarist Mrozek (who by that time had even played with Nina Hagen) and bassist Cwynar. The band's first album is a cornerstone of Polish music. Sure, there'd been some stellar music made here, like Niemen, Anawa/Marek Grechuta or SBB, but this was a blow of fresh air. Pure rock oxygen. Think Television meets Neil Young, but so fucking catchy I just can't tell you, and the guy's such a great singer. "Refill"'s a bloody killer, "Newyorkicity" is a bloody killer, and "Life"...just ahhh...beautiful. An unsung masterpiece gets to light: here, or even better here, or get FLACs here and here, or maybe just buy the goddamn album (1 euro = about 4 Polish zloty).
If you ask a Pole born between circa 1965 and 1970 about when, why and how they got into rawk music, chances are they'll point at this record. John Porter was/is a Welshman, who in the mid-70s came to Poland by accident and, captivated by the beauty of Polish ladies, decided to settle here for good. Soon he became part of the freak/hippie scene, yet near the end of the decade he headed towards something new and joined forces with a duo of future-minded psychedelic veterans - guitarist Mrozek (who by that time had even played with Nina Hagen) and bassist Cwynar. The band's first album is a cornerstone of Polish music. Sure, there'd been some stellar music made here, like Niemen, Anawa/Marek Grechuta or SBB, but this was a blow of fresh air. Pure rock oxygen. Think Television meets Neil Young, but so fucking catchy I just can't tell you, and the guy's such a great singer. "Refill"'s a bloody killer, "Newyorkicity" is a bloody killer, and "Life"...just ahhh...beautiful. An unsung masterpiece gets to light: here, or even better here, or get FLACs here and here, or maybe just buy the goddamn album (1 euro = about 4 Polish zloty).
Etykiety:
maybe not genius but really really great,
Polish,
rock
czwartek, 28 października 2010
Swans - "The Burning World", 1989
Kiedy ostatnio mieliście tak, że słuchaliście przez parę dni jednej piosenki w kółko? Ja w zeszłym tygodniu i właściwie jeszcze mi się nie skończyło, z ostatnim numerem z tej płyty, "God Damn The Sun". I nic, że znam to na pamięć od 21 lat. Może się Michael Gira odżegnywać od tej płyty, ale ja i tak uważam że jest zajebista.
When was the last time you were listening to a song on off for a couple of days? It happened - and still is sort of happening - to me last week with "God Damn The Sun", the last track off it. Regardless of the fact I've known every second of it for 21 years. Mr. Gira may be disowning&disparaging this record, but it's one fuckin' great album, methinks.
When was the last time you were listening to a song on off for a couple of days? It happened - and still is sort of happening - to me last week with "God Damn The Sun", the last track off it. Regardless of the fact I've known every second of it for 21 years. Mr. Gira may be disowning&disparaging this record, but it's one fuckin' great album, methinks.
poniedziałek, 4 października 2010
Świetlicki Trzaska - "Cierpienie i wypoczynek", 1999
Jedyna płyta poety "śpiewającego inaczej" i plastyka, który dmucha w rury. Panowie grali razem jeszcze przez kilka lat; o ile wiem, obecnie zespół nie funkcjonuje nie dlatego, żeby się formuła wyczerpała albo artyści na siebie poobrażali, tylko Mikołaj teraz trzaska po całym świecie i nie ma czasu dla mojego ulubionego polskiego wokalisty. 41 minut.
"Suffering And Relaxing", the only longplayer from an unlikely pair: Marcin Swietlicki, rock singer and at the same time Poland's most acclaimed poet of his generation, and Mikolaj Trzaska, visual artist by training and free jazz saxophonist by trade. Now that Trzaska has become a world class player, his busy schedule prevents him from making any more of this. Nothing to be ashamed of, though.
FLAC: 1-11, 12.
"Suffering And Relaxing", the only longplayer from an unlikely pair: Marcin Swietlicki, rock singer and at the same time Poland's most acclaimed poet of his generation, and Mikolaj Trzaska, visual artist by training and free jazz saxophonist by trade. Now that Trzaska has become a world class player, his busy schedule prevents him from making any more of this. Nothing to be ashamed of, though.
FLAC: 1-11, 12.
niedziela, 26 września 2010
Helmut Nadolski, Iga Cembrzyńska, Sesja 72 - "Cztery dialogi z sumieniem"
Dziś pan Mietek na sępa:
http://mutant-sounds.blogspot.com/2010/09/iga-cembrzynska-session-72-four.html
(aka Mietek the Freeloader)
wersja odczyszczona z klików
a cleaner sounding version
http://mutant-sounds.blogspot.com/2010/09/iga-cembrzynska-session-72-four.html
(aka Mietek the Freeloader)
wersja odczyszczona z klików
a cleaner sounding version
Etykiety:
avant-garde,
jazz,
most likely never to be reissued,
Polish,
vinyl
sobota, 11 września 2010
Ścianka, czyli powrót pana Mietka
Wracam, proszę Państwa, do życia. Postów zamieszczać nie będę co prawda już tak często, jak na przykład w maju 2009, ale spoko. Kilka rzeczy już jest zuploadowanych, inne w trakcie. Myślę, że na powitalny post idealnie będzie sie nadawać powtórka pierwszego, pierwsiuśkiego pościka sprzed dwóch lat, ino w pieszczącym zmysły formacie FLAC. Zwłaszcza, że - jak przeczytałem na statystyce bloga - jest to jedna z najbardziej pożądanych pozycji.
Genialne "Dni wiatru" (2001) są tu: część 1, część 2 i część 3; słodkie "Białe wakacje" (2002 - wtedy też było bardzo gorące lato) tu: część 1, część 2 i nieunikniona część 3. (EP-ka gdzieś mi się zapodziała, ale znajdę).
Genialne "Dni wiatru" (2001) są tu: część 1, część 2 i część 3; słodkie "Białe wakacje" (2002 - wtedy też było bardzo gorące lato) tu: część 1, część 2 i nieunikniona część 3. (EP-ka gdzieś mi się zapodziała, ale znajdę).
sobota, 7 sierpnia 2010
środa, 28 lipca 2010
Jan Garbarek Group - live Jazz Jamboree 1983
Większa część koncertu Garbarka nagrana z radia. W składzie zespołu na gitarze David Torn zamiast Billa Frisella, poza tym Eberhard Weber i Michael DiPasqua (poprawcie se tagi w plikach mp3). Niektóre utwory są połączone i nie jestem pewien podziałów na poszczególne tracki oprócz podziału 3-4 ustalonego przez kasetę, którą musiałem przewrócić. Bardzo dobry moment w karierze Garbarka, trochę przed tym, jak zaczął słodzić. Proszę się częstować.
An excellent and unreleased 1983 live performance from Jan Garbarek and his combo featuring David Torn (rather than Bill Frisell), Eberhard Weber and Michael DiPasqua (thank you Sardo for turning my attention to this; you people correct the mp3 tags if you care). Just before he went smooth and cheesy. The tracks merge and emerge, so I'm not sure about the splits I made between them. Dig it anyway.
An excellent and unreleased 1983 live performance from Jan Garbarek and his combo featuring David Torn (rather than Bill Frisell), Eberhard Weber and Michael DiPasqua (thank you Sardo for turning my attention to this; you people correct the mp3 tags if you care). Just before he went smooth and cheesy. The tracks merge and emerge, so I'm not sure about the splits I made between them. Dig it anyway.
niedziela, 4 lipca 2010
piątek, 11 czerwca 2010
Rajan & Sajan Mishra - live BBC Proms, 12/13.08.1994
Kiedyś Pan Mietek słuchał dużo takiej muzyki, potem nie słuchał jej w ogóle, a teraz, po 15 latach, znowu jej słucha. Jest to argument za niepozbywaniem się niczego ze starych kaset i płyt, bo a nuż najdzie. Pamiętam, był cały wieczór muzy indyjskiej - koncert w ramach BBC Proms, nagrywałem pilnie transmisję bezpośrednią. Raga Darbari zmieściła się akurat na jedną kasetę C-60.
The Mishra Brothers' performance at the BBC Proms in August 1994. Recorded from a live FM broadcast onto a C-60 cassette which managed to fit their rendition of Raga Darbari just perfectly.
The Mishra Brothers' performance at the BBC Proms in August 1994. Recorded from a live FM broadcast onto a C-60 cassette which managed to fit their rendition of Raga Darbari just perfectly.
środa, 19 maja 2010
Golden - "Golden Summer", 2000
Jak można nie kochać płyty z taką okładką?
How's it possible NOT to love the LP clad in such a cover?
Płyta, na której znaleźli idealną równowagę pomiędzy rockiem i muzyką afrykańską.
On this stellar album, the guys have found perfect balance of rock and Afro-sounds.
I w dodatku każda piosenka jest inna.
Moreover, each song here sounds different.
Ale i tak najlepszy jest numer 1 ze strony B.
But anyway, track B1 is the best.
Mediafire, 82 Mb.
niedziela, 2 maja 2010
poniedziałek, 26 kwietnia 2010
Antologia polskiej animacji - soundtrack
Ani przepisywać tych wszystkich tytułów mi się nie chce, ani zachęcać do kupna nie mam siły. Zachęcam natomiast do posłuchania. Do każdego filmu muzykę komponował ktoś znany, a to Rudnik, a to Komeda: dysk 1, dysk 2.
Soundtracks to classic Polish animated films. Titles to be found - and the 2DVD edition to be bought - here. Music by the likes of Komeda, Rudnik, gee, can't remember them all. It's 30 tracks in total. Disk 1, disk 2.
Soundtracks to classic Polish animated films. Titles to be found - and the 2DVD edition to be bought - here. Music by the likes of Komeda, Rudnik, gee, can't remember them all. It's 30 tracks in total. Disk 1, disk 2.
Etykiety:
avant-garde,
contemporary classical,
electronica,
genius,
Polish
niedziela, 11 kwietnia 2010
Krzysztof Komeda - Po katastrofie
Łagodnie rzecz ujmując, nie byłem zwolennikiem śp. prezydenta, ale przecież nie tak, kurwa, miało być.
Zapytany jak sobie wyobraża szczęśliwe życie, odparł: "plaża i muzyka". Polubiłem go za te słowa.
Zdaje się był fanem Komedy, więc - ku pamięci.
Zapytany jak sobie wyobraża szczęśliwe życie, odparł: "plaża i muzyka". Polubiłem go za te słowa.
Zdaje się był fanem Komedy, więc - ku pamięci.
sobota, 10 kwietnia 2010
"Młynarski w Ateneum - recital '86"
Na zakończenie cyklu pierwsza z retrospektywnych płyt Młynarskiego. Całkiem dobra dla początkujących (jak np. ja 25 lat temu). Pamiętam, ze później Mistrz świętował swoje różne jubileusze już non stop - co 5 lat robił okrągłe rocznice swojej pracy twórczej, które rozciągały się rok przed i dwa lata po, a na każdej takiej imprze śpiewał i opowiadał to samo i tak samo. Dopiero jak zrobił "Czterdziechę", to odetchnąłem z ulgą, bo wreszcie co innego pokazał. Oto link:
http://flameupload.com/files/3P0YCFTH/mlat.zip
i dwie sprawy:
a. na kasecie był jeden utwór więcej niż na winylu i CD. ma ktoś? ma ktoś ochotę udostępnić?
b. proszę porównać piosenkę "Mam zaśpiewać coś o cyrku" z cyrkowym utworem stąd.
http://flameupload.com/files/3P0YCFTH/mlat.zip
i dwie sprawy:
a. na kasecie był jeden utwór więcej niż na winylu i CD. ma ktoś? ma ktoś ochotę udostępnić?
b. proszę porównać piosenkę "Mam zaśpiewać coś o cyrku" z cyrkowym utworem stąd.
sobota, 3 kwietnia 2010
Wu Młynarski - "Obiad rodzinny" (1970), "Układanka" (1980)
Niewiele łączy te dwie pozycje dyskograficzne Miszcza. Chyba tylko to, że na pierwszej z nich sięgnął dna, a druga to jego święty szczyt.
Płyta "Obiad rodzinny" wcale nie musiała być taka zła. Repertuar tak samo nierówny jak na poprzednim albumie, jest i wodolejstwo, i absolutne klasyki ("Szajba", "Lubię wrony", "Przedostatni walc"). Zarżnął tę płytę sam Młynarski, wykonując te hity z potwornie nieznośną manierą - ojej, jakie to śmieszne jest co ja tu śpiewam, ludzie. Przefajnowane do granic nudności. (Najgorszy utwór - "Weź pan siekierkę".) Te same hiciory parę lat później zaśpiewał na żywo w wersjach, że tak powiem, kanonicznych - zostały ocalone dla potomności na albumie "Szajba".
"Układanka" to też, podobnie jak "Szajba", płyta koncertowa - wróć! nie płyta, tylko kaseta. Nagrana w czasie pierwszej Solidarności, kiedy już (przez chwilę) wolno było mówić więcej, a jeszcze się Miszczowi chciało. (Na płycie "Jeszcze w zielone gramy" nagranej tuż po odzyskaniu niepodległości było słychać już jakieś zmęczenie.) Tu - po prostu 33 minuty czadu. Nasz artysta zastosował formułę all killer, no filler, którą 20 lat później ściągnęli od niego na swojej pierwszej płycie The Strokes.
Tu jest "Obiad" (znów niski bitrejt, sorki), a tu "Układanka" (podziękujmy koledze Au za zgranie dobrze brzmiącej kasety - mój egzemplarz słychać jakby z trumny).
PS. a czemu "Wu Młynarski"? posłuchajcie pierwszego numeru z "Układanki".
Płyta "Obiad rodzinny" wcale nie musiała być taka zła. Repertuar tak samo nierówny jak na poprzednim albumie, jest i wodolejstwo, i absolutne klasyki ("Szajba", "Lubię wrony", "Przedostatni walc"). Zarżnął tę płytę sam Młynarski, wykonując te hity z potwornie nieznośną manierą - ojej, jakie to śmieszne jest co ja tu śpiewam, ludzie. Przefajnowane do granic nudności. (Najgorszy utwór - "Weź pan siekierkę".) Te same hiciory parę lat później zaśpiewał na żywo w wersjach, że tak powiem, kanonicznych - zostały ocalone dla potomności na albumie "Szajba".
"Układanka" to też, podobnie jak "Szajba", płyta koncertowa - wróć! nie płyta, tylko kaseta. Nagrana w czasie pierwszej Solidarności, kiedy już (przez chwilę) wolno było mówić więcej, a jeszcze się Miszczowi chciało. (Na płycie "Jeszcze w zielone gramy" nagranej tuż po odzyskaniu niepodległości było słychać już jakieś zmęczenie.) Tu - po prostu 33 minuty czadu. Nasz artysta zastosował formułę all killer, no filler, którą 20 lat później ściągnęli od niego na swojej pierwszej płycie The Strokes.
Tu jest "Obiad" (znów niski bitrejt, sorki), a tu "Układanka" (podziękujmy koledze Au za zgranie dobrze brzmiącej kasety - mój egzemplarz słychać jakby z trumny).
PS. a czemu "Wu Młynarski"? posłuchajcie pierwszego numeru z "Układanki".
Jest tam kto?
Słucha ktoś tego? Mam jeszcze dwa-trzy odcinki o Młynarskim, ale sam sobie "udostępniał" nie będę.
Wojciech Młynarski - "Dziewczyny, bądźcie dla nas dobre na wiosnę" (1968)
Druga płyta Młynarszczaka co prawda nic nowego nie wnosi, ale - poza wyjątkami, o tym zaraz - trzyma poziom. Tytułowy numer to czysty geniusz. Poza tym ciekawy wątek w piosenkach "Zdzisio" i "Bynajmniej", takie wczuwanie się z sympatią w, by tak rzec, ubogich duchem; podobnie jak 20 lat później Bielizna.
Aha, ten wyjątek - czy ktoś może mi wytłumaczyć, o co chodzi w finałowej "Balladzie o Kołobrzegu"? Bo ja za cholerę nie kumam. To znaczy, jedno wyjaśnienie mi przychodzi do głowy, ale nie chce mi się w nie uwierzyć, więc temat otwarty.
Mp3, sorki, ale niski bitrate (gdzieś mi się zapodziały te nagrania w lepszej jakości)
Aha, ten wyjątek - czy ktoś może mi wytłumaczyć, o co chodzi w finałowej "Balladzie o Kołobrzegu"? Bo ja za cholerę nie kumam. To znaczy, jedno wyjaśnienie mi przychodzi do głowy, ale nie chce mi się w nie uwierzyć, więc temat otwarty.
Mp3, sorki, ale niski bitrate (gdzieś mi się zapodziały te nagrania w lepszej jakości)
piątek, 2 kwietnia 2010
"Wojciech Młynarski śpiewa swoje piosenki" (1967)
Pierwszy odcinek serialu z Młynarskim. Nie kompletna dyskografia, a raczej płyt starych kilka i zaduma, co z tych staroci już przeminęło, a co wciąż kopie.
Pierwsza płyta zdecydowanie kopie. Kiedy słuchałem jej pierwszy raz (1988), największe wrażenie zrobiły na mnie (oczywiście nie wszystkie) utwory, których nie znałem. Opener "Trochę miejsca" brzmi jak pierwsza płyta XTC, "Żorżyk" i closer "Żniwna dziewczyna" wciąż wymiatają. Tu chyba nie ma słabego numeru, bo nawet jak się trafi gorszy tekst ("Ballada o siedmiu nożach"), to muzyka i wykonanie takie, że kapcie spadają.
Tu jest w formacie dla małp, a tu dla ludzi czyli uczciwe mp3.
Pierwsza płyta zdecydowanie kopie. Kiedy słuchałem jej pierwszy raz (1988), największe wrażenie zrobiły na mnie (oczywiście nie wszystkie) utwory, których nie znałem. Opener "Trochę miejsca" brzmi jak pierwsza płyta XTC, "Żorżyk" i closer "Żniwna dziewczyna" wciąż wymiatają. Tu chyba nie ma słabego numeru, bo nawet jak się trafi gorszy tekst ("Ballada o siedmiu nożach"), to muzyka i wykonanie takie, że kapcie spadają.
Tu jest w formacie dla małp, a tu dla ludzi czyli uczciwe mp3.
czwartek, 25 marca 2010
"Broniewski", 2005
Rok 2005 to był dziwny rok, w którym wybory wygrali nie ci co trzeba, w którym zamiast Trójki słuchało się Radia Bis, a do polskiej muzyki wkroczyła polityka historyczna. Wydana wówczas płyta "Broniewski" różni się jednak pewnym drobiazgiem od późniejszych wydawnictw tego typu - nie była akademią ku czci. Nie była odpowiedzią, tylko pytaniem. A kto pytał?
1. Władysław Broniewski - "Bezrobotny" 2:13
2. Andy - "Przypływ" 3:32
3. Świetlicki & Ostrowski & Click - "Bagnet na broń" 4:08
4. Pustki - "Przekwitanie" 2:59
5. Meble - "Rozmowa z historią" 3:22
6. Mass Kotki - "Piosenka dziewczyny. Walc" 4:24
7. Muniek Staszczyk + Pustki - "Kalambury" 2:32
8. Przyzwoitość - "Dąb" 4:58
9. Paresłów - "Ulica Miła" 3:24
10. Cukunft - "Troska i pieśń" - 4:57
11. Starzy Singers + Świetlicki - "[Szedł Glinka]" 5:40
12. Brudne Dzieci Sida - "[Druga w nocy]" 1:01
13. Adam Olszewski - "Łódź" 4:29
14. Moja Adrenalina - "Twarde ręce" 3:19
15. Siostry Wrońskie - "Ballady i romanse" 2:58
16. Eldo - "[Mury, bruki]" 2:15
17. Budyń - "Bezsenność" - 4:49
18. Brudne Mięso - "Posłuchajcie tej prośby. W parku." 2:14
19. Helsinki - "Wisła" 3:58
20. Pidżama Porno - "Nocny gość" 6:06
(spis ściągnąłem stąd: http://raster.art.pl/galeria/wystawy/broniewski/muzyka.htm, są tam też trzy utwory, które się nie zmieściły na płytę).
Poza ostatnim numerem chyba żaden nie znalazł się na żadnej innej płycie. (Mój ulubiony to 14). Płyta nawet jak była dostępna, to z trudem. A teraz: mp3 tutaj, flaki się gotują.
1. Władysław Broniewski - "Bezrobotny" 2:13
2. Andy - "Przypływ" 3:32
3. Świetlicki & Ostrowski & Click - "Bagnet na broń" 4:08
4. Pustki - "Przekwitanie" 2:59
5. Meble - "Rozmowa z historią" 3:22
6. Mass Kotki - "Piosenka dziewczyny. Walc" 4:24
7. Muniek Staszczyk + Pustki - "Kalambury" 2:32
8. Przyzwoitość - "Dąb" 4:58
9. Paresłów - "Ulica Miła" 3:24
10. Cukunft - "Troska i pieśń" - 4:57
11. Starzy Singers + Świetlicki - "[Szedł Glinka]" 5:40
12. Brudne Dzieci Sida - "[Druga w nocy]" 1:01
13. Adam Olszewski - "Łódź" 4:29
14. Moja Adrenalina - "Twarde ręce" 3:19
15. Siostry Wrońskie - "Ballady i romanse" 2:58
16. Eldo - "[Mury, bruki]" 2:15
17. Budyń - "Bezsenność" - 4:49
18. Brudne Mięso - "Posłuchajcie tej prośby. W parku." 2:14
19. Helsinki - "Wisła" 3:58
20. Pidżama Porno - "Nocny gość" 6:06
(spis ściągnąłem stąd: http://raster.art.pl/galeria/wystawy/broniewski/muzyka.htm, są tam też trzy utwory, które się nie zmieściły na płytę).
Poza ostatnim numerem chyba żaden nie znalazł się na żadnej innej płycie. (Mój ulubiony to 14). Płyta nawet jak była dostępna, to z trudem. A teraz: mp3 tutaj, flaki się gotują.
Świetliki - Katecheci i frustraci EP (2001)...
...a technicznie rzecz biorąc to ep-ka bez tytułu dołączona do książki Marianny G. Świeduchowskiej pod takim tytułem właśnie. Nazwisko autorki to rzecz jasna pseudonim artystyczny spółki autorskiej basisty Dyducha i wokalisty Świetlickiego. Płyta zawiera 5 utworów, z czego 3 to recytacje samej Marianny (głos - Gabriela Frycz) do podkładu klawiszowego gitarzysty Gasika, jeden to "Elektra" znana z płyty "Złe misie ", i jeden pod wszystko mówiącym tytułem "Impresja słowno-muzyczna". Czyli w sumie rzecz dla hardcore'owych fanów Świetlików. Jak ja.
FLAC , mp3
FLAC , mp3
piątek, 19 marca 2010
czwartek, 18 marca 2010
Alex Chilton (1950-2010)
No i jak grom z jasnego nieba wiadomość o śmierci Alexa Chiltona, lidera najlepszego zespołu w historii r'n'rolla - Big Star. Zmarł na atak serca, mieli grać na festiwalu SXSW. (Pustki też tam grają, ale nie sądzę, żeby na jednej scenie, bo to w całym Austin się odbywa).
Proszę posłuchać sobie genialnej płyty "Radio City" tutaj:
http://toodecent.blogspot.com/2008/05/big-star-radio-city-1973.html
Proszę posłuchać sobie genialnej płyty "Radio City" tutaj:
http://toodecent.blogspot.com/2008/05/big-star-radio-city-1973.html
wtorek, 16 marca 2010
Ars Nova - El Llibre Vermell (1991)
Było już wcześniej, ale ze złym linkiem. Teraz naprawione.
Mam niejasne podejrzenia, że to właśnie ta płyta była początkiem lawiny, w której później wydarzyły się i "Fronda", i kato-rock lat 90. Na pewno jej fanem był Budzyński; a myślę, że tekst na okładce płyty, o odkrywanej na nowo duchowości średniowiecza, później czytałem dziesiątki razy w "Brulionie" i piśmie na F, tylko że pod innymi tytułami i pisany przez innych autorów.
Rzecz jest, proszę państwa, genialna. Pieśni pielgrzymów do klasztoru Montserrat, gdziekolwiek on się znajduje. Podobnie grali wtedy Dead Can Dance, tylko że gorzej. A te pieśni też słyszałem już w innych wersjach, ale z takim wyczuciem jak zespół Jacka Urbaniaka, to nikt nie zagrał. (Radzę też zwrócić uwagę na typowo rockową dramaturgię płyty.)
Ma ten kompakt mój kolega i od 10 lat obiecuje mi zrobić kopię. Jest to niestety taka muzyka, że tylko w lossless; no, ale jak nie ma, to póki co muszą nam wystarczyć pliki mp3 320 dostarczone przez czytelnika o ksywie Er. Pomyślcie o nim z wdzięcznością słuchając tej muzy: tutaj albo tutaj, a najlepiej od razu do Mediafire.
FLAC!!!
Songs of the pilgrims to the Montserrat monastery performed by the brilliant Ars Nova (see the previous post). It is the best version of these songs I've heard. Dead Can Dance would kill to sound like this. While listening to this album, pay attention to the perfectly r'n'r-like track sequencing, sides A and B and stuff: to be found here or here or here, cuz the CD is way long out of print.
Mam niejasne podejrzenia, że to właśnie ta płyta była początkiem lawiny, w której później wydarzyły się i "Fronda", i kato-rock lat 90. Na pewno jej fanem był Budzyński; a myślę, że tekst na okładce płyty, o odkrywanej na nowo duchowości średniowiecza, później czytałem dziesiątki razy w "Brulionie" i piśmie na F, tylko że pod innymi tytułami i pisany przez innych autorów.
Rzecz jest, proszę państwa, genialna. Pieśni pielgrzymów do klasztoru Montserrat, gdziekolwiek on się znajduje. Podobnie grali wtedy Dead Can Dance, tylko że gorzej. A te pieśni też słyszałem już w innych wersjach, ale z takim wyczuciem jak zespół Jacka Urbaniaka, to nikt nie zagrał. (Radzę też zwrócić uwagę na typowo rockową dramaturgię płyty.)
Ma ten kompakt mój kolega i od 10 lat obiecuje mi zrobić kopię. Jest to niestety taka muzyka, że tylko w lossless; no, ale jak nie ma, to póki co muszą nam wystarczyć pliki mp3 320 dostarczone przez czytelnika o ksywie Er. Pomyślcie o nim z wdzięcznością słuchając tej muzy: tutaj albo tutaj, a najlepiej od razu do Mediafire.
FLAC!!!
Songs of the pilgrims to the Montserrat monastery performed by the brilliant Ars Nova (see the previous post). It is the best version of these songs I've heard. Dead Can Dance would kill to sound like this. While listening to this album, pay attention to the perfectly r'n'r-like track sequencing, sides A and B and stuff: to be found here or here or here, cuz the CD is way long out of print.
niedziela, 28 lutego 2010
Ars Nova + Apolonia Nowak - Zaświeć niesiądzu (1996)
Tak, niesiądzu. Ani wokalistka - śpiewaczka kurpiowska, ani towarzyszący jej wybitny zespół muzyki dawnej, nie omskli się na klawiaturze.
A co to? A to Polska właśnie. Tak się przędzie na przednówku. Pieśni na tematy uniwersalne - woda (1-8), wieś (9-15) i las (16-21).
Oświadczam, że na pohybel wszystkim tym mądralom, którzy wiedzą lepiej, co i jak powinienem tu robić, wracam do korzeni Pana Mietka i przestaję zamieszczać wszelkie obrazki. Liczy się tylko muzyka. A żałujcie, bo okładkę do niniejszej płyty wykonał - uwaga - Kain May.
mp3 320
ps. Szukam płyty Ars Nova "El Llibre Vermell". Hmm?
It just doesn't get any more Polish than this one. "Shine, Moon, Shine". Traditional central Poland songs from the excellent singer Apolonia Nowak accompanied by the absolutely brilliant ancient music ensemble Ars Nova. Pretty much universal topics - water (songs 1-8), the countryside (9-15) and the woods (16-21). Before a Polish Fleet Foxes counterpart shows up, get this - mp3 320
A co to? A to Polska właśnie. Tak się przędzie na przednówku. Pieśni na tematy uniwersalne - woda (1-8), wieś (9-15) i las (16-21).
Oświadczam, że na pohybel wszystkim tym mądralom, którzy wiedzą lepiej, co i jak powinienem tu robić, wracam do korzeni Pana Mietka i przestaję zamieszczać wszelkie obrazki. Liczy się tylko muzyka. A żałujcie, bo okładkę do niniejszej płyty wykonał - uwaga - Kain May.
mp3 320
ps. Szukam płyty Ars Nova "El Llibre Vermell". Hmm?
It just doesn't get any more Polish than this one. "Shine, Moon, Shine". Traditional central Poland songs from the excellent singer Apolonia Nowak accompanied by the absolutely brilliant ancient music ensemble Ars Nova. Pretty much universal topics - water (songs 1-8), the countryside (9-15) and the woods (16-21). Before a Polish Fleet Foxes counterpart shows up, get this - mp3 320
piątek, 12 lutego 2010
New Presentation (Wojciech Niedziela Trio), 1987; Pick Up - To nie jest jazz, 1989
Okładki, kurwa, okładki. No naprawdę.
Polska płyta jazzowa z drugiej połowy ejtisów mogła mieć okładkę zaprojektowaną albo przez duet Maciej Buszewicz/Lech Majewski, albo przez Mirosława Makowskiego. Portretowy styl Marka Karewicza odszedł już w niebyt (czy jestem jedynym człowiekiem, który nie lubi jego okładek?); z duchem czasu bardziej współgrały figuratywny minimalizm spółki MB/LM i foto-kolażowy anarchizm pana MM. Zgoda, mieli i swoje słabe strony: ci pierwsi robili (w pewnym momencie) okładki do WSZYSTKICH płyt Poljazzu i przykro było patrzeć, jak tę bogatą przecież stylistycznie scenę wciska się w identycznie krojone garniturki, a i Makowski po kilku latach wyprztykał się z pomysłów, dna sięgnąwszy na "Zespole gitar elektrycznych" Voo Voo. Teraz jednak podziwiajmy artystów w chwilach ich triumfu:
Polska płyta jazzowa z drugiej połowy ejtisów mogła mieć okładkę zaprojektowaną albo przez duet Maciej Buszewicz/Lech Majewski, albo przez Mirosława Makowskiego. Portretowy styl Marka Karewicza odszedł już w niebyt (czy jestem jedynym człowiekiem, który nie lubi jego okładek?); z duchem czasu bardziej współgrały figuratywny minimalizm spółki MB/LM i foto-kolażowy anarchizm pana MM. Zgoda, mieli i swoje słabe strony: ci pierwsi robili (w pewnym momencie) okładki do WSZYSTKICH płyt Poljazzu i przykro było patrzeć, jak tę bogatą przecież stylistycznie scenę wciska się w identycznie krojone garniturki, a i Makowski po kilku latach wyprztykał się z pomysłów, dna sięgnąwszy na "Zespole gitar elektrycznych" Voo Voo. Teraz jednak podziwiajmy artystów w chwilach ich triumfu:
środa, 27 stycznia 2010
Jazz Jamboree 1961 vol. 2
No, niby już było, ale tylko połowa płyty i ze wszystkimi trzaskami. Teraz jest wszystko:
1. Flamingo - Utwór na temat pieśni śląskiej/The Piece on the Theme of a Silesian Folksong
2. Krzysztof Komeda Trio [!] - This or This
3. Jerzy Duduś Matuszkiewicz Swingtet - A Tisket, A Tasket
4. Jan Ptaszyn Wróblewski & Jazz Outsiders - Nineteenager's Riff
5. New Orleans Stompers - Cansas [sic] City
6. S. "Drążek" Kalwiński - Jazz 61
i to lepiej zgrane i odklikane, ale nie tylko dlatego powtarzam. Przyjrzałem się uważnie spisowi wykonawców. W niemal każdym zespole znalazłem jakieś interesujące nazwisko. W jedynce - Jerzy Derfel na fortepianie, późniejszy współpracownik Wojciecha Młynarskiego; w dwójce na perkusji Leszek Dudziak, brat późniejszej Urszuli Dudziak; w piątce - na puzonie (tak!) Zbigniew Namysłowski, późniejszy Zbigniew Namysłowski.
No i w ogóle, cholera...czy tylko ja mam tę płytę? Na pewno nie. Aha, no to w takim razie tylko ja MAM płytę i CHCE mi się ją zgrywać i ładować do sieci...wszystko dla Was, drodzy słuchacze (z wyjątkiem okładek, rzecz jasna...): mp3 320 - Mutliupload, 64 Mb; FLAC : Multiupload, 85 Mb (mono).
It seems that I am the only one to OWN this record and BE WILLING to rip, un-click and upload it for the entire humanity to listen in awe. That's an interesting 10-inch piece of vinyl; traditional pieces alternating modernist ones. Komeda rules, Ptaszyn+Jazz Outsiders blooody rule, S. Kalwinski goddamn rules. Get it in mp3 320 here - Mutliupload, 64 Mb; FLACs : Multiupload, 85 Mb.
1. Flamingo - Utwór na temat pieśni śląskiej/The Piece on the Theme of a Silesian Folksong
2. Krzysztof Komeda Trio [!] - This or This
3. Jerzy Duduś Matuszkiewicz Swingtet - A Tisket, A Tasket
4. Jan Ptaszyn Wróblewski & Jazz Outsiders - Nineteenager's Riff
5. New Orleans Stompers - Cansas [sic] City
6. S. "Drążek" Kalwiński - Jazz 61
i to lepiej zgrane i odklikane, ale nie tylko dlatego powtarzam. Przyjrzałem się uważnie spisowi wykonawców. W niemal każdym zespole znalazłem jakieś interesujące nazwisko. W jedynce - Jerzy Derfel na fortepianie, późniejszy współpracownik Wojciecha Młynarskiego; w dwójce na perkusji Leszek Dudziak, brat późniejszej Urszuli Dudziak; w piątce - na puzonie (tak!) Zbigniew Namysłowski, późniejszy Zbigniew Namysłowski.
No i w ogóle, cholera...czy tylko ja mam tę płytę? Na pewno nie. Aha, no to w takim razie tylko ja MAM płytę i CHCE mi się ją zgrywać i ładować do sieci...wszystko dla Was, drodzy słuchacze (z wyjątkiem okładek, rzecz jasna...): mp3 320 - Mutliupload, 64 Mb; FLAC : Multiupload, 85 Mb (mono).
It seems that I am the only one to OWN this record and BE WILLING to rip, un-click and upload it for the entire humanity to listen in awe. That's an interesting 10-inch piece of vinyl; traditional pieces alternating modernist ones. Komeda rules, Ptaszyn+Jazz Outsiders blooody rule, S. Kalwinski goddamn rules. Get it in mp3 320 here - Mutliupload, 64 Mb; FLACs : Multiupload, 85 Mb.
Etykiety:
jazz,
most likely never to be reissued,
Polish,
vinyl
Subskrybuj:
Posty (Atom)