Jest gdzieś tak listopad 1980. Świeżo upieczony fan rocka, dziesięcioletni Miecio, zachodzi po szkole do empiku, gdzie na swoim ulubionym stoisku widzi jakieś zamieszanie - płyty rzucili. Wśród nich rzecz, na którą Miecio ostrzył ząbki - "Helicopters" Porter Band. Biegiem do domu po fundusze, a raczej dotację od mamy. Po drodze Mietek knuje chytry plan: "no tak, na płytę jakichś długowłosych narkomanów forsy nie dostanę. Powiem, że jest płyta Voxu - mama ich lubi, a jak wrócę, to powiem, że już wykupili".
No, plan się powiódł w 100%. Helicopters kupowałem sobie jeszcze kilka razy (zdzierał się winyl), aż parę lat temu nabyłem kompakt. I co ciekawe, mniej więcej w tym samym czasie kupiłem też - za całe 3 złote - tamten nieszczęsny Vox na cd. Co gorsza, moja mama się chyba zemściła za defraudację sprzed ćwierć wieku - spodobała mi się ta płyta.
Ten zespół jest ZBYT obciachowy, by załapać się na nostalgię za obciachem. Nie ma ich na składankach z serii Polish Funk (a trafił tam akompaniujący im Alex Band). Nie ma też hasła "Vox" w książce "333 popkulturowe rzeczy PRL", co uważam za poważny błąd tej publikacji (zwłaszcza, że jest tam Vondrackova). Myślę sobie, że zbiorowa pamięć dałaby radę ich przetrawić, gdyby byli homoseksualistami. A tak - co tu z nimi począć?
Płyta ma przede wszystkim zajebistą wartość kulturoznawczą. Posłuchajmy np. utworu "Ale Feeling" - flaki z olejem, ale była tam i wtedy publiczność, która się nim ekscytowała. Następna pieśń, "Masz w oczach dwa nieba" - "u u u uuuu", i już widzę te wszystkie Lucyny (Haliny, Krystyny) w sukienkach a la zasłona hotelowa i fryzurach a la Farah Fawcett, mięknące w ramionach restauracyjnych Borewiczów.
Kompozycje, myślę, zahaczają o nurt "outsider music" - te podróby Bee Gees były robione (zresztą dobrze) w świętej niewinności. Co z tego, że wspomniane "Dwa nieba" to zrzyna z "How Deep Is Your Love", a "Dopiero dziś" to wypisz wymaluj "Until". Rynkowski jako kompozytor w świetnej formie ("Lucy"). Teksty: pisali je np. P. Howil czy T. Rayer - ani chybi pseudonimy jakichś esbeków.
Pierwotnie chciałem zamieścić tylko repertuar oryginalnego LP, ale singlowe bonusy - Bananowy song i Dwa nieba w anglojęzycznych wersjach i dwa kowery Bee Gees (!!!) - mają tak cudownie koślawe tytuły, że nawet zespoły pop z Molvanii się chowają.
Proszę się częstować - Mediafire, 98 Mb.
hasło - panmietekblogspotcom
13 komentarzy:
Fakt, brali z Bee Gees końca lat 70
czasem wręcz garsciami ale tez zawsze dodali coś od siebie. Dodali tak umiejętnie i na tyle dużo że nie sposób ich pomylic z innym polskim zespołem. Czyli jednak wypracowali swój styl i swoje brzmienie. No i.... ;)potrafili śpiewac co nie jest tak oczywiste w przypadku współczesnych gwiazd i gwiazdeczek.
Szkoda że do dziś nie ma edycji CD z prawdziwego zdarzenia, tego winyla, są tylko, "byle jakie".
Ta płyta to ich drugi album. Lepszy w mojej ocenie jest ich pierwszy album, w całości zaśpiewany po angielsku. Płyta odniosła wielki sukces, wtedy w Polsce, nakład osiągnął 400 000. To było coś. No ale nie o cyferki idzie. Płyta jest nprawdę dobra.
Jest edycja CD, bardzo dobra edycja i ja ją mam, jakby co :)
Szkoda że wtedy nie kupiłeś płyty Mobilization Portera, edycji CD nie ma do dziś, tzn jest :) w tzw boxie, czekam aż w markecie rozpakują ten box na tzw sztuki to będzie szansa kupic tę płytę.
Aaaaa :) To wtedy były empiki? :)
"U mnie" nie było, ja płyty wtedy kupowałem w ... księgarniach :)
Bożesztymój !
Już myślałem, że Pan Mietek niczym mnie nie zaskoczy i załaduje kolejną ciekawą płytę z jazzem albo klasyką, ew. jakąś awangardą...ale Vox-u się nie spodziewałem zupełnie...
rajzbret
Taka sobie epeczka ;)
http://rapidshare.com/files/166247899/epeczka.rar
wiesz od kogo ;)
Czy to zaraza jakas czy co?
Trzy bardzo dobre polskie blogi z muzyka. Przynajmniej do tej pory tak bylo, a teraz:
na jednym metalowo-zelazne badziewie
na drugim - Happy End
a na trzecim, Mietkowym - Vox
Dzisus Krajst :(
A informacyje jakoweś na temat "Takiej sobie epeczki" to będą?
Vox to raczej jednorazowy skok w bok pana Mieczysława.
Lepsze to niż metalowe badziewie u pana Piotra.
rajzbret
Epeczka to tajemnica ;)
Z VOX-em to jest tak, ze moja byla przyjaciolka z jednego z krajow Demoludu, ktora chcialem zaznajomic nie tylko z polska sztuka uprawiania igraszek poscielowych, na pytanie o polskich muzykantow wykrzyknela nie zadne tam Porter Band czy inny Maanam albo Perfect tylko: -tych kilku przystojniakow, co tak fajnie, wysoko spiewali i sie po scenie poruszali.
Po kilku zatroskanych skrobnieciach po glowie, udalo sie mi wreszcie ustalic, ze to wlasnie malcziki z VOX-u.
Ręce precz od Happy Endu ;)
Czy dałoby się ponowić linka do VOXa? Bo albo plik na mediafire wygasł, albo hasło nie teges...a zależy mi... pozdrav!
hasło ciut zmienione i już powinno działać,
pozdrawiam
Bardzo, bardzo dziękuję! Może Vox to obciach, ale 1)mam fazę na polskie funky-disco 2) przyda się do audycji...
Prześlij komentarz