niedziela, 20 września 2009

Quartetto Dafô - Bacewicz, Łukaszewski, Bujarski, Lasoń, Górecki

Co prawda młodość była do dupy (brak kasy i zależność od rodziców, niemożność ucieczki przed presją grup rówieśniczych - sami wiecie), ale jedno trzeba przyznać: jak było w radiu coś ciekawego, to nie ma to tamto, siadał człowiek przed radiem i słuchał/nagrywał, wszystko inne mając gdzieś. A teraz - leci Warszawska Jesień, a ja nawet nie mam jak posłuchać. Z tej okazji płyta z kwartetami smyczkowymi polskich kompozytorów - jest tu i zawsze fajna Bacewicz, i Lasoń z utworem dedykowanym Krzanowskiemu świętej pamięci, i Górecki w polskim wykonaniu, ale wszystkich bije pięciominutowy kwartet 26-latka (wtedy) Pawła Łukaszewskiego:
1. Grażyna Bacewicz - IV kw. smyczkowy/String Quartet No. 4, 1951
2. Paweł Łukaszewski - Kwartet smyczkowy (String Quartet), 1994
3. Zbigniew Bujarski - Kwartet na otwarcie domu/Quartet for a House-Warming, 1980
4. Aleksander Lasoń - Relief dla Andrzeja/Relief for Andrzej, 1995
5. H.M. Górecki - I Kw. smyczkowy "Już się zmierzcha"/String Quartet No. 1 "It Is Already Dusk", 1988
Kto nie kupił (ja na przecenie za 2 albo 5 złotych), ma teraz - Mediafire, 175 Mb plus brakujący utwór tutaj.

Polish string quartets of the 20th century. Already excited? Tracklisting as above, recommendation - yes, you guessed that, it's the then 26 years old Pawel Lukaszewski with his five-minute stormer. Out of print, so get it here: Mediafire, 175 Mb plus one missing track here.

sobota, 19 września 2009

Dwie kasety z Górnego Egiptu (Upper Egypt music - 2 cassettes)



To znaczy ja byłem w dolnym, zwykłym Egipcie. Niestety, nie bardzo wiem co to kupiłem. Jeśli ktoś zna arabski, to POMOCY! O ile skumałem to co mi tłumaczył recepcjonista hotelowy (naprawdę, mógłby podszlifować swój angielski...), to MZMAR BLDY (czyt. "muzmar baladi" z akcentem na "di") to NIE jest nazwa wykonawcy, a ogólne określenie charakterystycznego stylu muzyki instrumentalnej z tamtych stron, a tę oto drugą, jakże uroczą kasetę:

nagrał zespół, któremu lideruje Abed Allah ( czyt. "abdalle" z akcentem na "lle"). Pierwsza taśma (1997?) jest w lepszej jakości, bardziej jakby przebojowa, i chyba słabsza. Ta druga (wygląda na 2002; przy okazji - zwróćcie uwagę, w którą stronę się ją otwiera) to hardkor: dwa półgodzinne utwory, od których można zasnąć jak wąż, ale można też się podniecić niesamowitym zgraniem tych muzyków. Porozumienie między nimi jest naprawdę na poziomie telepatycznym. Polecam zwłaszcza ostatnie 7-8 minut. Bardzo dobrze wydane 8 funtów egipskich (ok. 4 złote - za obie!): tu jest "Mzmar Bldy" (plus okładki), a tu Abed Allah.

I'm desperately after ANY help with the transliteration/translation regarding these two excellent tapes. As far as I could understand my hotel receptionist's version of the English language, MZMAR BLDY (pron. "muzmar baladi") is NOT the artist's/artists' name, but a general term regarding this specific instrumental style. The other (stellar!) tape is (most likely to be) performed by Abed Allah's band, who will blow your mind with their telepathic interplay. Very well spent eight Egyptian pounds: get "Mzmar Bldy" here (plus the cover pics) and Abed Allah here.


EDIT: from the comments section, 18.08.2011. Thanks MMfly!
if you still need the translation, first tape is "muzmar ebna' as-saeed", its name of the band, means "muzmar of saeed sons". muzmar is a name of that kind of egyptian flute which sounds on the tape. saeed is a common name for upper egypt. name of album - "muzmar balady" - its like "folk muzmars". second tape: abdullah (must be name of the band leader), "muzmar ebna' qus" - "muzmar of qus sons", qus is a town in upper egypt. great music, thanks-)

sobota, 12 września 2009

Ewa Demarczyk - live, Poznań, maj 1980

Było wczoraj na TVP Kultura. Trzeba było niestety obejrzeć: te czterominutowe ujęcia na samą twarz wokalistki. Zwłaszcza w "Takim pejzażu" - mimika, że Jim Carrey się chowa. Repertuar niemal identyczny z albumem "Live"; słyszałem plotkę, że Demarczyk wyrzuciła kiedyś perkusistę, bo zagrał raz inne przejście niż zwykle. Voila - Mediafire, 38 Mb.

Another unreleased live performance from Ewa Demarczyk, this time one almost identical with her "Live" album. Legend has it that she once fired a drummer for playing a different drum fill. One should see this, really; especially her tortured facial gestures in "Such a Lanscape" ("Taki pejzaż"). Recorded from a TV broadcast - Mediafire, 38 Mb.

wtorek, 1 września 2009

Raz Dwa Trzy - Jestem Polakiem (LP, 1991)

No i, cholera jasna, znów zaczęła się przerwa w wakacjach.
Pozdrawiam Was niemniej ciepło. Jak było? Ja niedługo się wygadam, gdzie byłem, a na powitanie rarytasik. Były kiedyś czasy, że ja wszystkim mówiłem że jest świetna kapela Raz Dwa Trzy, a nikt mi nie chciał wierzyć. Teraz jest odwrotnie (tzn. wszyscy mówią, że to fajny zespół, a ja w to nie wierzę). Ich pierwszą, niewznawianą płytę mam i na kasecie, i na winylu, który trzymam na sprzedaż na ciężkie czasy. Kasety nie sprzedam, bo z autografami, a do wysłuchania winyla zapraszam niniejszym: mp3/320 albo, jak już ktoś naprawdę nie może, FLAC.
ps. nie wiem, zmienić ten żółty kolor?

The debut LP from the torchbearers of Polish chansonwriting, made years before they lost their edge (and became super popular in Poland). Sorta acoustic rock with very bright and witty lyrics; in similar vein as their Russian contemporaries Auktyon. This album was self-released by the band, which was a very rare and very, very bold thing to do at the time. (...however crap their music may be now, I must admit that the band still maintain the integrity of spirit and do their management by themselves...) The thing was released around 91/92 on vinyl and cassette, and that's it - no reissues around. I'm sharing this collectors rarity in mp3/320 and FLAC.