piątek, 19 października 2012

MediaFuck

Mój ulubiony serwis wymiany plików postanowił zaszczycić moją skromną osobę nie lada honorem: podobnie jak wielu wspaniałych blogerów, i ja zostałem uszczęśliwiony "zawieszeniem" jednego z moich kont, co prawda najstarszego, ale mieszczącego najwięcej plików. Na szczęście moje archiwalne płyty DVDR znalazły się akurat w szufladzie, do której miałem niedaleko. When the going gets tough, the tough Mietek gets going. Stare pliki, nowe kłopoty, ponadczasowe rozwiązanie. Słuchajcie mnie uważnie, bo nie będę powtarzać. W rytmie, jaki dyktować będą Wasze zapytania i moje widzimisię, wrzucać będę stare pliki na nowy serwis, który owszem pliki trzyma, ale linki do nich są aktualne chyba przez dwa tygodnie. Na próbę premiera Cukor Bila Smert - Selo.

My longtime favourite filehosting site has just decided to honour me, just as many a blogger exquisite before moi, with the suspension of my account. An old one, but hosting a lot of files. Luckily, the drawer with some of my archival DVDR disks was not the most difficult to find. Dearly beloved, new solution for old files: I'll be hosting them on a new storage site which generates links that are valid for two weeks only or so. Ask if you want something and hope for me being in the mood for uploading. Starting with Cukor bila Smert - Selo.

piątek, 5 października 2012

Nod - "Radio Giddy-up", 1999

Brakuje mi słów, by wyrazić geniusz tego zespołu. Ja nie mam wątpliwości, to jest jedna z wielkich płyt tego świata, niczym Mercy Mercy Mercy Adderleya, albo jedynka Klausa Mitffocha. Problem w tym, że ta muzyka nie robi nic, by nas do siebie przekonać. Panowie siedzą sobie skupieni na dźwiękach, a raczej na tym, by je wydobyć z instrumentów na optymalnie nieprzymilny sposób. W tym szaleństwie jest metoda, jak mawiał porucznik Borewicz. A może to nie on?  Może to szwagier mój, Prochowicz?
 Ps. Nawet nie wiedziałem, że zespół znów gra i mają nawet nową płytę. Ta (i dwie inne) wydana była w wytwórni Steve'a Shelleya z Sonic Youth.


I can't find the right words to express this band's genius. "Radio Giddyup" is one of this world's great albums, I've no doubt about it. It's just that the music doesn't do anything to appeal to the listener - the bandmembers just play the music and make sure there's just the right dose of ugliness to it. So there is a method to this madness.

wtorek, 2 października 2012

Ayarkhaan - live, Skrzyżowanie Kultur (Cross-Cultures Festival), 24.09.2012

 Zespół Ajarchaan z Jakucji, przez Dwójkowego spikera z uporem godnym lepszej sprawy zwany "Ajarkchaan". Ach (akch?), jakże wdzięczni jesteśmy, my słuchacze w szarą prowincji glebę niczym te ziemniaki wrośnięci, za wszystkie perły elokwencji, jakimi ten spiker nas bez oporów obdarzał. Konkluzją jednej ze swych werbalnych kaskad uznał ten pan za stosowne nas uszczęśliwić w momencie, gdy już zespół był na scenie, a liderka zaczęła intonować pierwszy utwór. Na szczęście całe ględzenie tego gościa udało mi się z nagrania wykasować. Bierzcie z Mediafire albo - ho ho, pierwszy raz po czterech latach mietkowania - Rapidshita.

Chapter two in the Cross-Culture Festival series - Yakutia's fabulous Ayarkhaan ensemble from a week ago. No throat singing, but oodles of khomus. Broadcast live on Polish Radio. The first few seconds are left out of the recording, since the music lost it to the banter of the radio announcer who chose to apply the "more is more" principle. Mediafire or RS.