niedziela, 30 grudnia 2012

Miasto Nie Spało - Pieśni Żałobne I-VII, OBUH, 2000

Jedna z, he he, nowszych pozycji w katalogu Obuha. Nadęciem i pretensjonalnością chyba dorównują Current 93, więc nie zbliżałem się do tej płyty na bezpieczną odległość. Posłuchałem i, no, dobre. Spokojnie wchodzi na trzeźwo.

One of the, ahem, newer entries in the Obuh Records catalogue. 9.5 on my artsy-fartsy-meter (the band's name = The City Was Awake, the LP title = Dirges), so I didn't feel like putting this on for a long time. Surprise - the music is cool, in the vein of Arvo Part and the likes.

niedziela, 23 grudnia 2012

Anton Batagow

Przed  Świętami, myślę, trochę buddyzmu - jak znalazł.
Antona Batagowa poznaliśmy przy okazji jego debiutu, kiedy to jako dwudziestoczterolatek nagrał "20 spojrzeń na Dzieciątko Jezus" Messiaena mając ambicje stworzenia czegoś więcej niż muzyka fortepianowa. Jak się okazuje, nasz bohater od tamtej pory stał się czołową postacią rosyjskiej muzyki awangardowej i to głównie jako kompozytor, a od 2010 roku mieszka w Niu-Jorkie. Oto dwie kompozycje: godzinna "Muzyka dla 35 Buddów" i trzygodzinna (coś lubi nasz artysta zestawy trzypłytowe) "The Wheel of the Law".
PS. dodałem okładki do 3cd. fajne.

We have already met Anton Batagov on his first major outing which was Messiaen's "20 Meditations on the Infant Jesus". He has since become a key figure in the Russian avant-garde scene. Here I present you with two lengthy Buddhist-themed pieces from him: 2001's "Music for the 35 Buddhas" and 2002's "The Wheel of the Law", just hours before Christmas.
EDIT: covers for "The Wheel..." added. Good.

piątek, 21 grudnia 2012

74 Grupa Biednych

W książce "Hipisi w PRL" chyba pisali, że nie zostawił ten zespół żadnych nagrań. No, nasi hipsterohipisi to wiadomo, że albo stolyca, albo jakaś ostatnia wiocha zabita dechami - nie pamiętają, że "mniejszych miast - dwie trzecie". Pamiętał o tym redaktor Owczarek z Trójki (jak słyszę jego gadanie,to przełączam radio, ale ten jeden raz się przemogłem) i z rozgłośni koszalińskiej przywiózł jedno nagranie chyba z 1970 roku, które parę dni temu zagrał. A mi się o tak, z szumami nagrało. (Aha - z tego, co pamiętam, to tę nazwę się wymawiało "siedemdziesiąta czwarta...", a nie "siedemdziesiąt cztery ...") Jak mawia porucznik Borewicz - no tak, dziękujemy panu.

The 74th Poor Men's Band was a truly cult band among Polish hippies, not only because they left no recordings - or so it seemed until last Monday, when one studio track from circa 1970 was aired on national radio. As always - brilliant and unreleased; as always - forgive the sound quality.


wtorek, 18 grudnia 2012

Elżbieta Mielczarek - "Twarzą w twarz", 1987

Ufff. Udało mi się. Żebyście widzieli tą kasete...
Pierwsza dama polskiego bluesa jeszcze przed swoim wyjazdem do Enerefu (i rozbratem z muzyką), a już po zbliżeniu się do światopoglądu buddyjskiego dokonała jednego nagrania w Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia. Realizacja - Tadeusz Sudnik, na trąbce któż, jak nie Andrzej Przybielski, na basie nie wiem kto. Nagranie z radia, na Grundigu, oczywiście mono. Mam podejrzenie, że to tylko połowa tego utworu - to znaczy tylko jeden kanał. Pewnie, po co tam jakiejś pipidówce dwa kanały nadawać. Luksusy. W dupach się poprzewracało.
PS.Tomasz Lipiński wspominał kiedyś o nagraniach Elżbiety M., w których brał udział - mniej więcej w tym czasie. Z Gogo Szulcem na bębnach, to wtedy się znów spiknęli i CzadKomando Tilt potem powstało. No więc to nie jest to.

Elzbieta Mielczarek was - and again is - Poland's premier blues songstress, yet in 1987 she made one cut ('Face toFace') in the famous Polish Radio Experimental Studio with Tadeusz Sudnik producing and Andrzej Przybielski on trumpet. Nothing to do with blues, lyrically as well - the song deals with approaching the Buddhist mindset. Unreleased and brilliant. Forgive the sound quality.


czwartek, 6 grudnia 2012

"Jazz in Azerbaijan - Anthology"

Tak, proszę Państwa, właśnie znowu będziemy o jedną płytę mądrzejsi od innych. Nie wiem jak Wy, ale ja to lubię.
Azerbejdżan jest jednym z krajów, które, podobnie jak Polskę, bakcyl jazzu połknął dość wcześnie. Są na tej uroczej płycie nagrania chyba jeszcze sprzed wojny, panie dzieju. Ale serio, tradycje dżezowe ma Azerbejdżan długie i znakomite, grają świetnie - jak zatkasz uszy, to nie odróżnisz od dżezu polskiego. Utwór (chyba) 9 to normalnie "dziś w telewizji występuje zespół Novi/z programem poświęconym Leninowi". Im utwory późniejsze, tym więcej w nich fortepianu; dlaczego, to wyjaśnię w jednym z następnych postów. A zresztą moi inteligentni Czytelnicy się chyba domyślają, że miał Azerbejdżan też swojego Komedę, a ten z kolei miał naśladowców wielu.
Na koniec coś na serio. Armenia, której ostatnio trochę podsłuchiwaliśmy, była krajem, który jako pierwszy na świecie oficjalnie przyjął chrześcijaństwo, już w 301 roku. Gdzieś tak od końca lat 80 pozostaje ona w stanie wojny z muzułmańskim Azerbejdżanem, przez pierwsze kilka lat krwawej, od pewnego czasu zimnej, ale oficjalnego zawieszenia broni  nie było, o rozejmie nie mówiąc. To między innymi po to, żeby doprowadzić do jej końca, Gasparian i Qasimov wystąpili na jednej scenie Skrzyżowania Kultur.

Link in comments; I promise to write sth for you Polish impaired as well.

POST # 200!: Djivan Gasparian - live, Skrzyżowanie Kultur (Cross Cultures Festival), 23.09.2012

Cały koncert niepocięty na pliki plus bis. Mam jeszcze parę remamętów, przed świętami będą.

One large file - the gig - and one small - the encore. A few more leftovers from the festival's radio broadcasts to come soonish.

poniedziałek, 3 grudnia 2012