niedziela, 28 lutego 2010

Ars Nova + Apolonia Nowak - Zaświeć niesiądzu (1996)

Tak, niesiądzu. Ani wokalistka - śpiewaczka kurpiowska, ani towarzyszący jej wybitny zespół muzyki dawnej, nie omskli się na klawiaturze.
A co to? A to Polska właśnie. Tak się przędzie na przednówku. Pieśni na tematy uniwersalne - woda (1-8), wieś (9-15) i las (16-21).
Oświadczam, że na pohybel wszystkim tym mądralom, którzy wiedzą lepiej, co i jak powinienem tu robić, wracam do korzeni Pana Mietka i przestaję zamieszczać wszelkie obrazki. Liczy się tylko muzyka. A żałujcie, bo okładkę do niniejszej płyty wykonał - uwaga - Kain May.
mp3 320
ps. Szukam płyty Ars Nova "El Llibre Vermell". Hmm?

It just doesn't get any more Polish than this one. "Shine, Moon, Shine". Traditional central Poland songs from the excellent singer Apolonia Nowak accompanied by the absolutely brilliant ancient music ensemble Ars Nova. Pretty much universal topics - water (songs 1-8), the countryside (9-15) and the woods (16-21). Before a Polish Fleet Foxes counterpart shows up, get this - mp3 320

12 komentarzy:

Anonimowy pisze...

muzyka broni się sama, bez zbędnych okładek i dodatków.....
Aż dziw bierze, jak znakomicie może współbrzmieć "muzyka dawna" z folklorem (wydawać by się -błędnie- mogło) rodem z cepelii.
dziękuję i gorąco polecam niezdecydowanym
olal

mietek pisze...

pozdrawiam!

sorter pisze...

Płyta jest bardzo dobra. Mam i kupiłem od samej Pani Apolonii na koncercie w skansenie w swoim mieście. Sama Pani Nowak wydała mi się dość niemiła, ale biały głos to jest jednak coś wielkiego. Rzeczonej płyty nie posiadam i na jednej mi wystarczy. kompletuję za to usilnie dyskografię orkiestry św Mikołaja, którą też miałem okazję zobaczyć na żywo i koncert ich tak jak Ars Nova jest czymś magicznym.

Anonimowy pisze...

Dygresja dydaktyczna:
Cukier, w PRL-u, przechowywano w lnianych, kilkudziesieciokilogramowych worach, ktore miesiacami lezaly w magazynie jakiegos GS-u, sluzac za plac zabaw, jadalnie i ubikacje calym hordom robali, myszy, szczurow, a nierzadko i podpitym magazynierom, albowiem absorbowaly mocz lepiej niz betonowa podloga.
Wlasciwie nie powinno to nikomu przeszkadzac, w koncu cukier obroni sie sam, a herbata nim poslodzona i tak bedzie przewaznie slodka ...
Plyta bez okladki jest jak ten cukier. Amen.

mietek pisze...

idź roztaczać smród dydaktyczny gdzie indziej.

Acanthis pisze...

Świetny album! Podobnie jak większość tego, co tu wrzucasz. Wielkie dzięki.

mietek pisze...

takie komentarze proszę mi tu pisać. ucz się, anonimie.
dziękuję, Acanthis.

Anonimowy pisze...

Nie wiem jaki sens ma pisanie o oczywistościach :)
ale skoro pan nalegasz:

Najukochańszy Mietku
Przesławny Potomku Ojca swego
Światło Tollerów i Acanthisów
Oblubieńcze Uszatego
Przeczysty Stróżu Dziewicy (sprzed lat)
Troskliwy Obrońco Pendereckiego
Zwolenniku Damskich Biustów i Pupci
Miłośniku Egipskiej Kociej muzyki
Mietku najsprawiedliwszy
Mietku najczystszy
Mietku najroztropniejszy
Mietku najmężniejszy
Zwierciadło cierpliwości

Dzięki Potężne za Bloga, za Muzykę ale, KURWA JEGO MAĆ, nie zapominaj pan o okładkach!

Er pisze...

mam tę płytę i w rzeczy samej żałuję, że okładkę do niej zrobił Kain May.
w ogóle polska fonografia folkowa cierpi srodze na jakiś uwiąd okładek.
lecz żeby nie tylko sączyć jad, dam przykład pozytywny: Lautari. a tak w ogóle, to ich pierwsza płyta to d o b r a płyta. no. ale to nie na temat. cześć.

toller pisze...

Ja cie, aleeee! Jestem w wierszu. Szkoda tylko, że poeta anonimowy.

Anonimowy pisze...

Niestety link dla utworów 20-21 jest nieaktualny...

Nieśmiało proszę o odnowienie wstawki

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.