Lutosławski - facet niezwykły. Mój idol. Wyobraźcie sobie, że dopiero po jego śmierci wyszło na jaw, że dawał pieniądze na zagraniczne operacje chorych dzieci. No i jeszcze piłka nożna nie istniała dla niego. IV Symfonia trochę mnie zaskoczyła - jest raczej krótka (22 minuty), no i te niebiańskie brzmienia. Dałbym się oszukać, że to Messiaen.
Cieszcie się - Mediafire, 80 Mb (format .ape)
PS. Była ostatnio - chyba na Winylowni - dyskusja o zapomnianych sklepach z winylami, których już nie ma (sklepów, nie winyli). Teraz raczej z kompaktami są takie sklepy - niniejszą płytę kupiłem parę dni temu w Kutnie. Trochę płyt jeszcze było - także Penderecki - jak to się mówi, "od" 16 złotych. Spędziłem w tym Kutnie półtorej godziny między dwoma "different trains". Myślałem, że dobrze się czuję w PRLowskim oldskulu, żeby nie powiedzieć syfie, ale ten pobyt wyprowadził mnie z błędu. Bar dworcowy, szachownica na podłodze, krzesła w ceratkę, jedyna osoba - bufetowa czytająca "Naj". Smród odrzucił mnie w miasto. Tam zjadłem placek zbójnicki (nie pytajcie) w podobnie wyglądającym barze w centrum, tylko bez okien. Jeszcze cukiernia - w górę po obiecująco rozwalonych schodkach, ale NIC w niej dla mnie, a to już sztuka. Jedyna fajna rzecz to wystawa sklepu hydraulicznego - poniosła skromnego rzemieślnika fantazja i takie cudo poskręcał ze swoich wichajstrów:

Nawet mimo tego opuszczałem Kutno w nieciekawym nastroju. Dzień później media doniosły o potwornej zbrodni w tym mieście. "O, Kutno okrutne..."