Tak, niesiądzu. Ani wokalistka - śpiewaczka kurpiowska, ani towarzyszący jej wybitny zespół muzyki dawnej, nie omskli się na klawiaturze.
A co to? A to Polska właśnie. Tak się przędzie na przednówku. Pieśni na tematy uniwersalne - woda (1-8), wieś (9-15) i las (16-21).
Oświadczam, że na pohybel wszystkim tym mądralom, którzy wiedzą lepiej, co i jak powinienem tu robić, wracam do korzeni Pana Mietka i przestaję zamieszczać wszelkie obrazki. Liczy się tylko muzyka. A żałujcie, bo okładkę do niniejszej płyty wykonał - uwaga - Kain May.
mp3 320
ps. Szukam płyty Ars Nova "El Llibre Vermell". Hmm?
It just doesn't get any more Polish than this one. "Shine, Moon, Shine". Traditional central Poland songs from the excellent singer Apolonia Nowak accompanied by the absolutely brilliant ancient music ensemble Ars Nova. Pretty much universal topics - water (songs 1-8), the countryside (9-15) and the woods (16-21). Before a Polish Fleet Foxes counterpart shows up, get this - mp3 320
niedziela, 28 lutego 2010
piątek, 12 lutego 2010
New Presentation (Wojciech Niedziela Trio), 1987; Pick Up - To nie jest jazz, 1989
Okładki, kurwa, okładki. No naprawdę.
Polska płyta jazzowa z drugiej połowy ejtisów mogła mieć okładkę zaprojektowaną albo przez duet Maciej Buszewicz/Lech Majewski, albo przez Mirosława Makowskiego. Portretowy styl Marka Karewicza odszedł już w niebyt (czy jestem jedynym człowiekiem, który nie lubi jego okładek?); z duchem czasu bardziej współgrały figuratywny minimalizm spółki MB/LM i foto-kolażowy anarchizm pana MM. Zgoda, mieli i swoje słabe strony: ci pierwsi robili (w pewnym momencie) okładki do WSZYSTKICH płyt Poljazzu i przykro było patrzeć, jak tę bogatą przecież stylistycznie scenę wciska się w identycznie krojone garniturki, a i Makowski po kilku latach wyprztykał się z pomysłów, dna sięgnąwszy na "Zespole gitar elektrycznych" Voo Voo. Teraz jednak podziwiajmy artystów w chwilach ich triumfu:
Polska płyta jazzowa z drugiej połowy ejtisów mogła mieć okładkę zaprojektowaną albo przez duet Maciej Buszewicz/Lech Majewski, albo przez Mirosława Makowskiego. Portretowy styl Marka Karewicza odszedł już w niebyt (czy jestem jedynym człowiekiem, który nie lubi jego okładek?); z duchem czasu bardziej współgrały figuratywny minimalizm spółki MB/LM i foto-kolażowy anarchizm pana MM. Zgoda, mieli i swoje słabe strony: ci pierwsi robili (w pewnym momencie) okładki do WSZYSTKICH płyt Poljazzu i przykro było patrzeć, jak tę bogatą przecież stylistycznie scenę wciska się w identycznie krojone garniturki, a i Makowski po kilku latach wyprztykał się z pomysłów, dna sięgnąwszy na "Zespole gitar elektrycznych" Voo Voo. Teraz jednak podziwiajmy artystów w chwilach ich triumfu:
Subskrybuj:
Posty (Atom)