czwartek, 19 lutego 2009

Za Siódmą Górą - This Is My Dream EP, 1999

Jakoś mi umknęła ta płytka w swoim czasie. A jest świetna, naprawdę. Mała rzecz, ale - jak dla mnie - najlepsze, co zrobili, obok "Muzyki, jakiej świat nie widzi", którą bardzo chętnie bym zamieścił, gdyby nie to, że jest wciąż dostępna w formacie mp3 320.
Sytri pięknie to zgrała, Marekjarek super odklikał, a ja po prostu sobie siedzę i ładnie wyglądam: mp3 - Mediafire, 21 Mb; FLAC - Mediafire, 68 Mb.

Sounds excellent - no clicks at all! Here is Za Siodma Gora from their post-"Muzyka, jakiej swiat nie widzi" era. These two tracks complement the LP perfectly. Somebody from Column One appears on this record, I guess. Luckily, the music remains on the good side - mp3 - Mediafire, 21 Mb; FLAC - Mediafire, 68 Mb.

Band of Pain - To Whom It May Concern/Driven 7"EP, OBUH, 1995 (post prawie do rymu)

Jedna z pozycji Obuha wcale licznych nagranych przez artystów zagranicznych. Aż się nie czuje jak się rymuje. Steve Pittis, lider tego duetu, chyba w zespole Splintered grał. Chyba, bo jak już pewnie zauważyliście, ten blog nie jest źródłem informacji o muzyce, tylko muzyki i moich opinii o tejże. Znam mądrali, co będą się wykłócali, czy ta muzyka to post-industrial, czy pre-industrial. Na szczęście my tak nie musimy. Dedykuję tego posta wszystkim, którzy tydzień temu nie wygrali licytacji ostatniego egzemplarza tej płyty ze składu Obuha. Nie nie, to nie ja wygrałem, ja kupiłem normalnie na jakiejś giełdzie 10 lat temu będzie. Mp3: Mediafire, 28 Mb; FLAC: Mediafire, 57 Mb.

One of quite a few Obuh releases featuring non-Polish artists. This ethereal 7" from Steve Pittis' Band of Pain (was he a member of Splintered?) has just gone out-of-print this month. Some would spend hours arguing whether this is post-industrial or rather pre-industrial. We may just sit back and enjoy the music. Mp3: Mediafire, 28 Mb; FLAC: Mediafire, 57 Mb.

piątek, 6 lutego 2009

Raga Sangit - "Muzyka z księgi", LP, 1989

No, taka data jest na okładce; pamiętam, że płyta wyszła już wiosną 1990.
Repertuar zbliżony do kasety, ale całkiem inaczej brzmiący. W składzie zespołu obok państwa Pomianowskich tym razem m. in. Marek Styczyński, wtedy w Atmanie, teraz w Karpatach Magicznych. Tłoczenie płyty okropne, nie dziwię się, że ludzkość tak szybko się przestawiła na kompakty. Proszę się częstować - mp3 320: Mediafire, 96 Mb; flac: strona A i strona B.
ps. w komentarzach znajdziecie wersję o poprawionym brzmieniu.

The sophomore long-player and the sole vinyl release from Raga Sangit. Apart from not being re-released on CD, this record is notable for featuring Marek Styczynski (of then Atman and now Magic Carpathians fame) on surmandala, zither's Indian counterpart. A serious contender for the worst pressed vinyl record I own. Anywyay, the music's lovely - mp3 320: Mediafire, 96 Mb or FLAC: side A and side B. (check the comments section for a somewhat better sounding lossless version)

środa, 4 lutego 2009

Gerogerogegege - No Sound, 7", 1995?


I bądź tu człowieku mądry z taką okładką.
Dwa utwory, które każą nam się zastanowić nad granicami muzyki. Odgłosy przypominające ciągnięcie po ziemi kontenerów z pustymi butelkami po mleku. Tylko Japończycy tak mogą. Strona B zdecydowanie lepsza, choć nie wiem dlaczego. Całość - kto wie, czy nie najdziwniejsza płyta, jaką mam: Mediafire, 27 Mb.

Can you make out any relevant info from the cover? Two tracks which make us wonder where the music ends. Sounds like metal crates full of empty bottles being dragged around. Yep, they're Japanese. The B side is much better, although I don't exactly know why. Overall, a serious contender for the weirdest record I own - Mediafire, 27 Mb.

wtorek, 3 lutego 2009

W Końcu Co Tam - niewydana płyta, 1992

Nagrany w sierpniu i wrześniu 1992 w studiu Złota Skała materiał, który miał wstrząsnąć początkującą polską sceną indie. Poznański zespół, targany kłopotami personalnymi - jak mówili niedoszli wydawcy z Outside - jednak nie zebrał się w sobie na tyle, żeby doprowadzić do wydania kasety. Prog-math-post-hc-noise - że też chciało im się tak grać...a mi się chciało wtedy tego słuchać... Nie jest tak źle, pokazują talent zwłaszcza w dłuższych, bardziej transowych numerach. Jakby dłużej pograli, to może nawet byłoby z nich coś klasy Kobonga. Perkusista zdaje się gra teraz w Armii, gitarzyści może nawet też. 50 minut muzyki.