Na wakacje po ósmej klasie w Trzech Kwadransach Jazzu Jan Borkowski puścił kilka nagrań Free Cooperation. Po dwóch minutach pierwszego utworu mi się to spodobało i zacząłem nagrywać. Później wyszły dwie płyty FC, ale z zupełnie innym materiałem. Mijały lata. Kasetę no bałem się wkładać do mojego kaseciaka, zasyfi wszystko. Ale cały czas chciałem te utwory dać na bloga. A teraz patrz, se klikniesz na spotifaj i masz w kieszeni te piosenki (i to, nie uwierzycie Państwo, w stereo).
Było też chwilę potem (I klasa liceum na ulicy Bieruta) tak, że w Jazz Forum przeczytałem recenzję pięciu płyt polskiej awangardy jazzowej, Nadolski, Przybielski, Mitan itp., i pisze pan że "subtelna, atmosferyczna interakcja zespołowa". Tak się zaczął Mieczysławek, syn sklepowej i instruktora maszynowego, zastanawiać, jak może taka subtelna, atmosferyczna interakcja zespołowa brzmieć. Hm. Bardzo ciekawe. A jeszcze takie uwagi, że syntezator we wrażliwych rękach (Andrzeja Bieżana) staje się instrumentem bardzo, tego, już nie pamiętam. Chyba też subtelnym. Starszy brat bywał w Bydgoszczy, a tam można było kupić te płyty, tylko drogie były jak skurkowaniec i tylko Przybielskiego kupił.
No i tak se myślałem, że jak dam w neta tego Przybielskiego, to ktoś się obudzi i zgra Mitana, ktoś inny Nadolskiego i tak dalej. Ale nie bardzo tak wyszło.
I myślałem też, że jak puszczę w świat Eugeniusza Rudnika albo Tomasza Sikorskiego, to światu się spodoba. To akurat wyszło chyba.
Kochani, było fajnie. Zadnych re-upów. Wybierzmy przyszłość.
Trzymajcie się cieplutko. Pa. Mieczysław.
PS. Ja już prawie nie zaglądam na maila, jak ktoś chce do mnie słówko skrobnąć, to proszę na facebooka zespołu Przyzwoitość. Tam się chowam. A jak nie to po staremu mietekblogspot at gmail dot com (albo mietekblogspot dot gmail at com, nigdy nie pamietam bo przecież nigdy do siebie nie pisałem)